Najgorsze miejsce, w którym można mieszkać. Nie wygląda co prawda jak śmietnik, przepełniony żebrakami i odchodami, ale ciężko porównywać tę dzielnicę ze śródmieściem. Domy w większości wykonane są z cegły, choć zdarzają się nawet drewniane chatki. Ta część miasta może się poszczycić największym – poza Little Italy – odsetkiem obcokrajowców. Trafiają tu głównie ci z nich, którzy nie potrafili sobie poradzić na nowym kontynencie i obecnie z trudem wiążą koniec z końcem. Jest to chyba jedyne miejsce poza Downtown, w którym naprawdę władzę sprawuje policja. Co prawda kilku ludzi prowadzi tu w miarę dochodowe interesy, płacąc Rodzinom haracze, ale cała reszta ludności nie ma z mafią nic wspólnego. Patrole policyjne są tu dość częste, choć szczerze mówiąc nie mają wiele do roboty. Ludzi tak pochłania praca i żebranina, że nawet nie myślą o przestępstwach. Czasem się zdarzy jakaś kradzież, ale to przecież nic niezwykłego. Ogółem jest tu więc spokojnie, nudno i... po prostu biednie.