IndeksPortalSzukajLatest imagesRejestracjaZaloguj

 

Pathin's Marketplace

Ojciec Chrzestny
Ojciec Chrzestny

Liczba postów : 93
Data dołączenia : 01/02/2012

Pathin's Marketplace Empty
Pathin's Marketplace I_icon_minitimeSro Lut 29, 2012 8:26 pm
Od założenia miasta do roku tysiąc osiemset siódmego – daty zbudowania ratusza – serce Lost Island stanowiło targowisko. Zaopatrywało ono wyspę we wszelkie potrzebne towary po „promocyjnych” cenach. Pod koniec dziewiętnastego wieku pojawił się jednak możny kupiec, Johann Pathin, który przekształcił to miejsce w bardzo nowoczesny jak na owe czasy rynek. Po śmierci bogacza zostało ono nazwane jego nazwiskiem. Od tego czasu było przebudowywane kilka razy, zgodnie z gustami kolejnych burmistrzów i ilością pieniędzy, którą dysponowali. Obecnie zajmuje powierzchnię jakichś ośmiu akrów, co nie jest może niewyobrażalnym ogromem, ale starczy by rozstawić stragany niemal z każdym możliwym towarem. Chodzą tutaj ludzie rozmaitych narodowości, a uważny kupujący usłyszy zawsze co najmniej trzy języki na raz. Stragany są rozmaite – szare, kolorowe, duże, małe, z owocami, z ubraniami, przypominające stolik lub namiot. Niektórzy mawiają, że większość dochodów miasta pochodzi z okolicznych płatnych parkingów. Inni mawiają po prostu „cholera, znowu nie ma miejsca na postawienie samochodu”.
http://mafia.my-rpg.com
Amanda Bowen
Kobiety
Amanda Bowen

Liczba postów : 3
Data dołączenia : 25/11/2012

Ekwipunek
Broń: Colt Detective Special

Pathin's Marketplace Empty
Pathin's Marketplace I_icon_minitimePon Lis 26, 2012 7:23 pm
Nie mając nic lepszego do zrobienia, Amanda ruszyła na miasto. Ponieważ zauważyła, iż w jej domu zostało niezbyt dużo owoców postanowiła w czasie spaceru zawadzić o Pathin's Marketplace. W beżowym płaszczu nie wyróżniała się wcale na ulicy. Wychodząc z domu zdjęła większość biżuterii, zostawiając tylko srebrny medalik, który dostała na urodziny od rodziców. Bardzo często bywała w tym miejscu, aby zrobić zakupy, więc co jakiś czas zatrzymywała się, aby wymienić uprzejmość ze znajomym sprzedawcą. Lubiła tu przychodzić, mogła zapomnieć o wszystkich problemach, o sprawach, które ostatnio prowadziła i o kłopotach z ojcem. Jego przejście na emeryturę wcale nie oznaczało końca jego pracy. Był on, podobnie jak Amanda, osobą, która wiecznie musiała być zajęta. Wyjechał on na kontynent i tam zaczął inwestować. Początkowo były to niewielkie sumy, ot taka jego rozrywka. Ku ogólnemu zaskoczeniu okazało się, że ma do tego nosa i już niedługo zarobił krocie, zwiększając majątek rodziny. Pomimo, iż dziewczyna tłumaczyła mu, że nie potrzebuje jego pomocy finansowej, co miesiąc na jej konto wpływały dość duże sumy, które wprawiały ją w zakłopotanie. Może to był jego sposób na okazanie miłości i zrekompensowanie jej okropnego dzieciństwa? Bzdura, przecież jej dzieciństwo wcale nie było takie złe. Wiele osób miało od niej o wiele gorzej, więc nie ma co się zadręczać przeszłością.
W zamyśleniu stanęła przed jednym ze straganów. Szczerze powiedziawszy, ostatnio jej myśli cały czas krążyły wokół ojca, zastanawiała się nawet nad odwiedzeniem go. Co prawda, stosunki pomiędzy nimi były dalekie od doskonałych, ale byłoby kłamstwem stwierdzenie, że nie kocha go i nie tęskni za nim. Mimo wszystko była to jej jedyna rodzina i jedna z nielicznych zaufanych osób. Co prawda poznawała mnóstwo ludzi, ale jakoś nie miała czasu zaprzyjaźniać się z nimi, przez co większość jej wieczorów zajmowały niezbyt ekscytujące rozrywki, jak czytanie książek czy rysowanie. Od czasu, do czasu zdarzały się jakieś imprezy, najczęściej charytatywne, ale była tam zapraszana chyba głównie ze względu na piastowane stanowisko i szacunek dla jej rodziny. Oczywiście, było kilka osób do których przychodziła z prawdziwą przyjemnością, ale stanowiły one mniejszość. Mimo wszystko, cień jej ojca zawsze padał na nią, a że emerytowany sędzia wciąż miał wiele kontaktów wiele osób chciało mu się przypodobać i zapraszało jego jedyną córkę. Wszyscy wiedzieli, że ma niemal obsesję na punkcie jej szczęścia.
Zorientowawszy się, jak głupio musi wyglądać, stojąc tak i gapiąc się przez kilka minut na stragan, z zakłopotaniem rozejrzała się wokół. Chyba nikt nie zwróciła na nią uwagi, w końcu ludzie mieli ważniejsze rzeczy na głowie, niż kobiety rozmyślające nad jabłkami. Złapała kosmyk, który musiał się wysunąć zza ucha, gdy zamyśliła się, i zawołała sprzedawcę. Głupio by to wyglądało, gdyby odeszła nic nie kupując. Już po chwili szła przed siebie, co jakiś czas odgryzając kawałek soczystego jabłka. Niesforny kosmyk założyła z powrotem za ucho.
Chet Baker
Franchetti
Chet Baker

Liczba postów : 19
Data dołączenia : 14/11/2012

Ekwipunek
Broń: S&W Model 10

Pathin's Marketplace Empty
Pathin's Marketplace I_icon_minitimePią Lis 30, 2012 9:20 pm
Zgodnie ze swoją niecierpliwą naturą, Chet nie potrafił siedzieć w domu i czekać na dalsze instrukcje co do jego funkcji. Bezczynne snucie się z kąta w kąt i przeglądanie niekoniecznie nowych gazet z pewnością nie było jego ulubionym sposobem na zabicie czasu, toteż, by oderwać myśli od zbliżających się doń diametralnych zmian, zdecydował się wyjść do miasta. Zabrał ze sobą oczywiście trąbkę i zdezelowany kapelusz - wszak, skoro zamierzał grać, to czemu nie spróbować by zarobić na tym kilku dolców?
Przez dwa kwadranse włóczył się po okolicy, aż w końcu dotarł do Pathin's Marketplace. Tu zawsze było mnóstwo ludzi, zatem szansa na wzbogacenie się była znacznie większa, niż w pozostałych częściach miasta; tym bardziej, że oprócz ubogiej, tutejszej społeczności można było natrafić na niemałą grupę cudzoziemców. Ludzie odwiedzający stragany zawsze mieli przy sobie kilka centów nadwyżki.
Chet rozłożył się przy pustej ławce. Postawił przed sobą kapelusz, a gdy tylko rozegrał trąbkę, przyzwyczajając ją do nieco odmiennych niż zazwyczaj warunków, przycisnął ustnik do warg i pozwolił nieść się swingującej, radosnej piosence. Kiedy zauważył, że nawet bez szczególnej koncentracji wydobywa z instrumentu coraz to bardziej skomplikowane frazy, pozwolił sobie rozejrzeć się po ulicy. Jego uwagę przyciągnęła atrakcyjna blondynka zajadająca jabłko. Nie spuszczając z niej wzroku, grał, pozwalając utworowi przeistaczać się w coraz to bardziej spontaniczną improwizację.
Amanda Bowen
Kobiety
Amanda Bowen

Liczba postów : 3
Data dołączenia : 25/11/2012

Ekwipunek
Broń: Colt Detective Special

Pathin's Marketplace Empty
Pathin's Marketplace I_icon_minitimeSro Gru 05, 2012 6:56 pm
Amanda dokończyła jabłko, po czym wyrzuciła ogryzek do najbliższego kosza na śmieci. Na szczęście było ich tu pełno i nie musiała go długo szukać. Usłyszawszy muzykę, postanowiła sprawić kto ją gra. Należała do ludzi, którzy nie skąpili nigdy pieniędzy artystom i umieli docenić prawdziwy talent. Możliwe, że takie zamiłowanie do wszelkiej sztuki odziedziczyła po matce. W ich domu niemal zawsze rozbrzmiewała jakaś muzyka, a pokoje były poobwieszane wszelkimi obrazami, zarówno sławnych malarzy, jak i początkujących artystów. Dziewczyna pamiętała, że często chodziła z rodzicami do muzeów, choć wtedy nie umiała tego docenić i wolała biegać po parku, niż chodzić po zimnych korytarzach, na których niewiele rzeczy potrafiło przykuć jej uwagę na dłużej. Ach, gdyby mogła wrócić do tamtych dni, na pewno delektowałaby się każdą chwilą spędzoną w rodzinnym gronie.
Kobieta ruszyła powoli w kierunku muzyka, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. To było dokładnie to, czego dzisiaj potrzebowała, radosna muzyka, która pozwalała zapomnieć jej o wszystkich zmartwieniach. Nie rozpoznawała tego utworu, ani nie domyśliła się, że jest to improwizacja, co nie zdziwiło jej za bardzo. Jeśli chodziło o książki i dziedziny naukowe była znawczynią, ale stanowczo za bardzo zaniedbywała sztukę. Włożyła rękę do kieszeni, w poszukiwaniu jakichś drobniejszych pieniędzy. Jak na złość nie miała żadnych monet, ale nie przeszkadzało jej to, miała przecież funduszy aż nadto. Po chwili wyciągnęła banknot pięciodolarowy i wrzuciła do kapelusza.
Chet Baker
Franchetti
Chet Baker

Liczba postów : 19
Data dołączenia : 14/11/2012

Ekwipunek
Broń: S&W Model 10

Pathin's Marketplace Empty
Pathin's Marketplace I_icon_minitimePon Gru 10, 2012 6:07 pm
Chet ze zdumieniem spostrzegł, że kobieta, której przyglądał się od dłuższego czasu, będąca dlań niejaką inspiracją w tej szalonej improwizacji, zmierza w jego kierunku. Ba, sięga nawet do kieszeni i obdarowuje go pięcioma dolarami! Baker nie mógł narzekać na swoje finanse, więc nie przyszedł tu, by zarobić. Jednakże, cieszył się, że znalazł się ktoś, kto docenił jego sztukę. W obecnych czasach ludzi odróżniających ambitną muzykę od kiczu było stanowczo zbyt mało.

Kiedy kobieta znalazła się na na tyle blisko, by wrzucić banknot do kapelusza, Chet spojrzał na nią i nie spuszczał wzroku, dopóki nie zakończył utworu. Odsunął ustnik od warg, uśmiechnął się ciepło i zapytał:

- Jakieś specjalne życzenia, droga damo? Mam całkiem bogaty repertuar. - W jego głosie pobrzmiewała typowa dlań nonszalancja, ale też i cień wrażliwości, którą tak bardzo starał się ukryć. Nie sądził, by kobieta o tak atrakcyjnym wizerunku zechciała poświęcić dłuższą chwilę na rozmowę z byle trębaczem z ulicy - w końcu sam się na takiego wykreował; skoro jednak nie miał nic lepszego do roboty (a przynajmniej nie dopóki nie otrzyma konkretnych wytycznych od swoich przełożonych), zdecydował urozmaicić sobie dzień przyjemną skądinąd pogawędką.
Ojciec Chrzestny
Ojciec Chrzestny

Liczba postów : 93
Data dołączenia : 01/02/2012

Pathin's Marketplace Empty
Pathin's Marketplace I_icon_minitimePon Sty 07, 2013 8:17 pm
Zapowiadała się miła rozmowa. Młoda, atrakcyjna kobieta, zafascynowana muzyką, podeszła i podarowała mu pięć dolarów. Mężczyźni z talentami mają szczęście - cieszą się powodzeniem nawet, gdy nie są zbytnio urodziwi. Każdy na jego miejscu byłby szczęśliwy... no, chyba, że gej, ale i on powinien się cieszyć, że ktoś docenia jego muzykę.
Ciężko więc sądzić, że Chet był zadowolony, gdy ktoś podszedł do niego i wręcz siłą wziął go ze sobą, zostawiając oniemiałą Amandę. Nim Baker zdążył zareagować, był już za rogiem jakiegoś straganu, w wielkich, mocnych łapskach... samego Johna Trettsona! Co on robił w takim miejscu? Przecież powinien przebywać w więzieniu w Chirsen!
Mina tego groźnego człowieka, jak i sposób w jaki "wziął ze sobą" Cheta, nie wróżyły niczego dobrego. Co prawda nie wyglądał na zdenerwowanego, ale widać było, że przyszedł w bardzo ważnej sprawie. Chwilę patrzył w twarz mafiosa, jakby upewniając się, że to właściwa osoba. Na moment jego mina stała się jakby mniej groźna, skinął głową i odezwał się zachrypniętym, basowym głosem:
- Jesteś od Franchettich? - Funkcjonariusz John nie był znany z konstruowania zbyt złożonych zdań. - Mam dla ciebie propozycję, świnio. I lepiej, żebyś ją przyjął, bo w moim chlewie jest już dla ciebie miejsce.
Tak, sytuacja nie wyglądała z pewnością różowo. Trettson był człowiekiem mierzącym sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu, umięśnionym, agresywnym i niezwykle sprawnym jak na pięćdziesięciolatka. A przy okazji świetnie potrafił się posługiwać Coltem 1911, który zawsze nosił przy pasie. Nie mówiąc już o tym, że nawet gdyby ktoś mu coś zrobił, musiałby uciekać jak najszybciej z miasta.
Z tym człowiekiem zadarłby tylko samobójca. Więc gdy mówił, lepiej było słuchać i być posłusznym jak pies.


Ostatnio zmieniony przez Ojciec Chrzestny dnia Wto Sty 08, 2013 12:57 pm, w całości zmieniany 1 raz
http://mafia.my-rpg.com
Chet Baker
Franchetti
Chet Baker

Liczba postów : 19
Data dołączenia : 14/11/2012

Ekwipunek
Broń: S&W Model 10

Pathin's Marketplace Empty
Pathin's Marketplace I_icon_minitimePon Sty 07, 2013 9:20 pm
Bardziej niż pięciodolarówki, Chetowi żal było rozstania się z widokiem ponętnej dziewczyny. Warczenie wielkiego zakapiora, którego inteligencja zakrawała na kpinę, stanowczo nie było wymarzonym substytutem dla pogawędki z młodą kobietą. Ale Chet nie został przecież mafiosem, by flirtować z napotkanymi na ulicach atrakcyjnymi dziewczynami. Przynajmniej nie wyłącznie dlatego.
- Jestem jedynie podwładnym tej rodziny - w zasadzie Chet nie skłamał, a ukrywanie swojej wysokiej rangi było bezpiecznym wyjściem - ale jeśli uważasz mnie za godnego odwiedzenia twego chlewu, który, jak mniemam, jest najwspanialszym miejscem w promieniu kilku mil, to jestem do usług. - Choć w głosie trębacza pobrzmiewała typowa dlań nonszalancja, wewnątrz Baker kipiał ze strachu. Nie potrzeba było wprawnego obserwatora, by to dostrzec. Na szczęście Trettson na takiego nie wyglądał.
Chet rozważył ucieczkę. Przy odrobinie szczęścia zniknął by w tłumie, ale wówczas byłby zmuszony do ukrywania się przez długi czas. Mógłby również spróbować zabić napastnika. Zdążyłby, gdyby omamił go odpowiednio interesującą rozmową. W tej sytuacji ludzie Trettsona nie daliby mu pożyć długo. Tę opcję, choć nad wyraz kuszącą, również musiał skreślić. W końcu skinął głową, na znak zgody.
- Myślę, że się przydam. Ale pozwól, że wezmę ze sobą swój instrument, który zostawiłem na głównej ulicy. Jeśli mi nie ufasz, nie będę miał nic przeciwko, jeśli postanowisz mnie eskortować… szefie?
Ojciec Chrzestny
Ojciec Chrzestny

Liczba postów : 93
Data dołączenia : 01/02/2012

Pathin's Marketplace Empty
Pathin's Marketplace I_icon_minitimePon Sty 07, 2013 10:56 pm
John nie był wcale tak tępy, jak mógłby się z początku wydawać. Racja, nie należał do inteligentów i wcale się z tym nie ukrywał. Był na poziomie umysłowym przeciętnego przedstawiciela klasy robotniczej - z której zresztą pochodził. Za to był sprytny, przebiegły, a lata doświadczenia nauczyły go jak postępować z niebezpiecznymi ludźmi. Na słowa Cheta o chlewie zacisnął wargi. Był to człowiek nieprzewidywalny, w każdej chwili mógł rzucić się na rozmówcę i postanowić, że złamie mu rękę.
Tym razem jednak tak nie było. Chwilę pomyślał, po czym uśmiechnął się z pogardą.
- Oj, Baker, Baker... - Zaskakujące, że Trettson znał każdego człowieka w Lost Island, który choćby ukradł cukierka ze sklepu. - Nie próbuj udawać mądrzejszego niż jesteś. Możesz źle skończyć.
Patrzył cały czas prosto w oczy Cheta, co było bardzo niewygodne. To było uczucie podobne do tego, jakie odczuwa uczeń, gdy coś nabroił i musi stanąć przed dyrektorem. Tylko, że spotkanie z Johnem Trettsonem mogło się skończyć znacznie gorzej niż rozmową z rodzicami. Od czasu do czasu słychać było na mieście co robił ten człowiek, zanim nie zajął się trzymaniem porządku w więzieniu. Opowieści o połamanych kończynach, wybitych zębach i pękniętych czaszkach stawały się wiarygodne dopiero, gdy ujrzało się na własne oczy "tatusia" - jak nazywali go więźniowie i strażnicy z Chirsen.
- Gówno mnie obchodzi ta twoja trąbka - powiedział bez żadnych oznak rozgniewania. - Posłuchaj co ci powiem i możesz sobie iść.
Wziął głęboki oddech i przez chwilę patrzył w niebo. Zapewne układał na szybko w głowie to, co ma teraz powiedzieć. Było to tym bardziej prawdopodobne, że gdy zaczął mówić, robił to o wiele składniej niż zwykle.
- Wiesz kim ty jesteś? PASOŻYTEM. Tacy jak ty niczego nie robią, a jeszcze krzywdzą bezbronnych ludzi. Policja nie może tego tolerować. Nie martw się… - Uśmiechnął się z jeszcze większą pogardą niż wcześniej. - Zajmiemy się w końcu resztą gnojków. Ale Franchetti zaszli nam ostro za skórę, więc to od nich zaczynamy. Masz wybór - możesz wylądować w więzieniu, a wierz mi, że nie potrzebuję powodu by cię tam wsadzić - albo przestać być pasożytem i się w końcu do czegoś przydać. Na razie miej oczy i uszy szeroko otwarte. Gdy w twojej Rodzinie będą o czymś mówić - słuchaj - gdy będą coś robić - bądź przy tym - gdy ktoś przypadkiem pierdnie - masz to powąchać. Wszystko zapamiętuj, jak masz słabą pamięć to zapisuj. Za jakiś czas przyślę do ciebie jakiegoś policjanta, a on powie ci co dalej.
W sumie niewiele można się było dowiedzieć z tego co powiedział, ale John Trettson był bardzo zadowolony z tego krótkiego przemówienia. Spojrzał znowu w oczy Cheta.
- Mam nadzieję, że zrozumiałeś… A przy okazji - ktoś kradnie ci ten złom, na którym grałeś. - Pokazał palcem w stronę jakiegoś młodego mężczyzny, który oddalał się szybkim krokiem, trzymając pod pachą instrument Bakera. Trettson był w końcu policjantem, ale tylko zaśmiał się, odwrócił i poszedł w swoją stronę.
http://mafia.my-rpg.com
Chet Baker
Franchetti
Chet Baker

Liczba postów : 19
Data dołączenia : 14/11/2012

Ekwipunek
Broń: S&W Model 10

Pathin's Marketplace Empty
Pathin's Marketplace I_icon_minitimeWto Sty 08, 2013 9:40 pm
- Udawać mądrzejszego niż jestem? Nie sądzę, bym był obdarzony dostatecznym intelektem, by pozwolić sobie na tak skomplikowaną intrygę. - Chet, usłyszawszy, że funkcjonariusz nie zamierza go nigdzie zabierać, pozwolił sobie odetchnąć z ulgą, co zapewne nie umknęło uwadze Trettsona. Skoro zapowiadało się, że dzisiejszego dnia przyjdzie mu usłyszeć jedynie reprymendę, nie miał czym się przejmować.
Dreszcz emocji przebiegł mu po plecach dopiero na wieść o jego zadaniu. Rzeczywiście, samo szpiegowanie rodziny nie było dlań powodem do szczególnego kaca moralnego. Uznał jednak, że zachowanie pełnego bezpieczeństwa może być nieco kłopotliwe. Wkrótce znajdzie się bardzo blisko dona i z pewnością jego działania zostaną poddane ścisłej kontroli. Nie przypuszczał, by usilne dostarczanie policjantowi fałszywych informacji pozwoliło mu wybrnąć z tej trudnej sytuacji, rzetelność jego wiadomości na pewno nie będzie mogła podlegać żadnej wątpliwości. Toteż decyzja była prosta. Chet nie zaryzykowałby wspierania Trettsona własnym kosztem. Musiał skontaktować się z donem. Najszybciej, jak to możliwe. Z pewnością przy jego pomocy zdoła wymyślić rozwiązanie, a pozbawienie człowieka pokroju Johna Trettsona choć odrobiny jego potęgi byłoby co najmniej zadowalającym startem na pozycji capo.
- Myślę, że się rozumiemy, szefie. Będę oczekiwał twego posłańca. Przyznaję, że z niezmierną niecierpliwością. - Baker nie potrafił odstąpić od ironicznego tonu wypowiedzi. - Tymczasem, obawiam się, że muszę cię opuścić, wszak, jak słusznie zauważyłeś, mój blaszany przyjaciel wpadł w drobne opały.
To rzekłszy, Chet puścił się pędem za złodziejem. Dłoń położył na kaburze schowanej pod marynarką, jednak nim wyciągnął broń, zawołał donośnym głosem:
- Łapać złodzieja! - taki okrzyk z pewnością nie pozostanie bez wpływu na przechodniów. W końcu, nikt jeszcze nie wiedział, czy ów złodziej pozbawił nic nie znaczącego muzyka jego instrumentu, czy też nie wyrwał jakieś damie drogocennej torebki. Jeśli społeczeństwo go zawiedzie, wciąż miał przy sobie broń. Obie opcje wydawały się mu dość interesujące.
Ojciec Chrzestny
Ojciec Chrzestny

Liczba postów : 93
Data dołączenia : 01/02/2012

Pathin's Marketplace Empty
Pathin's Marketplace I_icon_minitimeSro Sty 09, 2013 1:49 pm
Rzeczywiście, okrzyk Cheta wywołał reakcję tłumów. Ale nie do końca taką jak mógłby oczekiwać. Ludzie zaczęli rozglądać się w poszukiwaniu owego złodzieja, choć większość po prostu patrzyła ze zdziwieniem na mafiosa. Nie wiedzieli co zostało skradzione, więc nie wiedzieli po czym poznać złodzieja.
Tymczasem mężczyzna z instrumentem przeszedł z chodu do truchtu, starając się jak najszybciej znaleźć poza zasięgiem wzroku Cheta. Niestety, tłoczący się ludzi nie ułatwiali mu zadania. Wpadł w grupkę starszych kobiet z siatkami i spróbował się między nimi przecisnąć. Bez skutku. Co chwilę oglądał się w stronę Bakera, aż nagle zatrzymał się i przyjrzał uważniej prawowitemu właścicielowi instrumentu.
Poważny jegomość, elegancko ubrany, a ruch ręki wskazywał jednoznacznie na schowaną pod marynarką broń. Kto to może być? Ktoś z mafii? Młodzieniec przełknął ślinę po czym zawołał:
- Dobrze, poddaję się! - I wyciągnął instrument nad głowę. Nie liczył na zarobek tak wielki, by ryzykować dla niego zdrowie i życie. Cóż, teraz się nie udało, ale na pewno nawinie się jeszcze jakaś nadziana - nieuzbrojona - staruszka.
Najważniejsze to być dobrej myśli.
http://mafia.my-rpg.com
Chet Baker
Franchetti
Chet Baker

Liczba postów : 19
Data dołączenia : 14/11/2012

Ekwipunek
Broń: S&W Model 10

Pathin's Marketplace Empty
Pathin's Marketplace I_icon_minitimeSro Sty 09, 2013 2:30 pm
Tłum rzeczywiście nie okazał się przesadnie pomocny, ale zamieszanie, jakie zostało wywołane z pewnością spłoszyło odrobinę złodzieja. Chet nie odczuwał w stosunku doń gniewu. Niektórzy zarabiali na życie grając na ulicy, inni kradnąc. Jeszcze inni, szpiegując własną Rodzinę.
Baker, zadowolony ze skutku jaki osiągnął, zwolnił nieco, chcąc z większą łatwością przebrnąć przez tłum (który okazał się wobec niego bronią obosieczną), by w końcu zatrzymać się przed drobnym przestępcą. Zdobył się na coś w rodzaju uśmiechu i skinął głową, mówiąc:
- Dobra próba, chłopcze. Nie martw się, nie każdy tutaj chodzi w porządnych garniturach, w których kieszeniach trzyma broń. - Chet sięgnął tym razem do kieszeni u spodni, w której trzymał portfel. Wyciągnął zeń pięć dolarów i z coraz szerszym uśmiechem rzucił je złodziejowi pod nogi. W ten sposób zapewnił sobie bezpieczeństwo w trakcie odbierania skradzionej trąbki od złodzieja. W końcu, dopóki nie oddali się z tego miejsca, nie mógł być pewien, czy to nie zasadzka. Z nadzieją, że tak nie jest, sięgnął prawą, bezpalcą dłonią po instrument.
Ojciec Chrzestny
Ojciec Chrzestny

Liczba postów : 93
Data dołączenia : 01/02/2012

Pathin's Marketplace Empty
Pathin's Marketplace I_icon_minitimeSro Sty 09, 2013 4:05 pm
Złodziej raczej nie miał już wrogich zamiarów. Był to, jak już wspomniano, młody mężczyzna, jakoś po dwudziestce. Nie człowiek, który zaliczył kilka więzień, a kradzież traktuje jak normalny zawód. Nie, ten raczej dopiero zaczynał przestępczą działalność. Dlatego stał spokojnie, a nawet był nieco przestraszony. Nie próbował uciekać - stał cierpliwie, aż Baker do niego doszedł.
Złodziejaszek stał sztywno, jakby połknął kij. Trudno stwierdzić, czy w ogóle słuchał co mówi mafioso. Jednak przy słowie "broń" wzdrygnął się, patrząc Chetowi prosto w oczy. Przez chwilę nawet zastanawiał się, czy nie byłoby dobrze jakoś pozbawić Bakera przytomności. Zamiast tego jednak tylko westchnął i oddał instrument.
Na moment śmiałość jakby mu wróciła. Prychnął, gdy koło jego buta spadło pięć dolarów. Mimo to, z pewnym ociąganiem, schylił się i podniósł pieniądze. Przez chwilę patrzył ze zmrużonymi oczami na Cheta, po czym poprawił kołnierz i odwrócił się by odejść.
Chwilowo Baker miał spokój. Nerwowy John Trettson sobie poszedł, złodziej oddał instrument... Ale czy wypada teraz wrócić do pięknej dziewczyny i kontynuować rozmowę?
http://mafia.my-rpg.com
Chet Baker
Franchetti
Chet Baker

Liczba postów : 19
Data dołączenia : 14/11/2012

Ekwipunek
Broń: S&W Model 10

Pathin's Marketplace Empty
Pathin's Marketplace I_icon_minitimeNie Sty 13, 2013 11:07 am
Reakcja złodzieja w znacznym stopniu rozbawiła Cheta. Dopiero teraz mężczyzna zdał sobie sprawę, że rozluźnił ramiona i wziął głęboki oddech - niepokój wywołany obecnością Trettsona opuścił go w momencie, w którym złodziej prychnął.
Baker wziął swój instrument, przyjrzał mu się z uwagą, poprawił ustnik i zagrał na próbę kilka dźwięków. Wszak szkoda by było, żeby trąbka uległa uszkodzeniu w wyniku takiego drobiazgu, jakim była kradzież.
Muzyk rzeczywiście miał teraz chwilę wolnego i nie bardzo wiedział, co ze sobą zrobić. Nie miał już ochoty na granie, a piękną blondynkę stracił z oczu. Choć za wszelką cenę starał się oddalić od tego pomysłu, w końcu zrozumiał, że to dlań najlepsze wyjście - musiał zobaczyć się z donem. Natychmiast. Choć Rodzina Franchettich to banda niewdzięczników, całkiem sporo był im winien. Ryzykowanie dla nich swojego życia poprzez narażanie się Trettsonowi nie uśmiechało mu się nadto, ale nawet ktoś taki jak Chet wiedział, że istnieją jakieś granice przyzwoitości. Zapakował instrument, chwycił futerał w dłoń, poprawił kapelusz i niezwłocznie ruszył ku najbliższej głównej ulicy, by znaleźć taksówkę, która zawiezie go do rezydencji Franchettich, gdzie spodziewał się zastać dona.
Sponsored content


Pathin's Marketplace Empty
Pathin's Marketplace I_icon_minitime


Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Mafia PBF • Dołącz do rodziny! :: Lost Island :: Downtown-